Ziemia posiada powierzchnię 510 100 000 km² i zamieszkuje ją ponad 7 miliardów ludzi – liczby te potrafią niejedną osobę wprowadzić w pesymistyczny nastrój związany z brakiem znaczącego wpływu na otaczającą ją rzeczywistość. Nic w tym dziwnego, skoro w perspektywie powyższych danych człowiek może poczuć się po prostu jak mrówka. Część ludzi nie zgadza się na to i działa w pocie czoła, aby ich wkład w świat był jak największy. Chodzi mi tu w głównej mierze o wolontariuszy i darczyńców różnych fundacji oraz tych, którzy pracują nad nowymi wynalazkami, urządzeniami o rozmaitymi sposobami na poprawę naszego ziemskiego życia. Moim zdaniem tym osobom należy się bez dwóch zdań wielki szacunek. Notka ta jednak nie dotyczy tego zagadnienia, ponieważ niedawno zdałem sobie sprawę z tego, że chcąc nie chcąc każdy z nas ma bezpośredni, nieprzerwany wpływ na świat. Co więcej, nie ma szans na to, aby przestać wywierać ten wpływ. Skąd taki wniosek? Już tłumaczę…

I. Emocjonalny łańcuszek – czyli mechanizm przekazywania sobie nastawienia

Wpływ jednostki na życie można tłumaczyć przez pryzmat rozbudowanych koncepcji duchowych, w których nasz stan świadomości (i związana z nim energia duchowa) sam z siebie oddziałuje na rzeczywistość i ją zmienia[1]. Istnieje jednak o wiele prostsze i bardziej racjonalne wytłumaczenie naszego nieustannego wkładu w jakość otaczającego nas świata. Otóż Elżbieta Krzyżaniak-Smolińska w książce W cudzych butach opisuje zaobserwowany przez siebie łańcuchowy mechanizm przekazywania nastawienia od osoby do osoby[2].  Chodzi po prostu o to, że jeśli jesteśmy życzliwy i wspierający dla drugiego człowieka, to budzą się w nim pozytywne emocje, a te z kolei zwiększają prawdopodobieństwo, iż zrobi on coś dobrego dla świata i przekaże kolejnym osobom komunikat bądź gest, który sprawi, że poczują się one lepiej. „Obdarowani” pozytywem ludzie natomiast mogą zrobić to co poprzednik  – i tak dalej, i tak dalej… Łańcuszek taki może ciągnąć się i rozwidlać bardzo długo, a co za tym idzie, wpłynąć pozytywnie na wiele, często nieznanych nam osób. Co więcej, jeśli jedną z nich będzie ktoś bardzo decyzyjny, to transformacja świata może przyjąć bardzo duży wymiar. Rozpoczynając dowolny łańcuszek tego typu jesteśmy zatem w stanie w niewyobrażalny sposób wpływać na rzeczywistość a co równie ważne, jest to niezależne od naszej pozycji społecznej i materialnej. Dobrym przykładem może tu być historia parkingowego opisana na początku książki Reginy Brett Jesteś cudem. Bohater opowiastki miał bowiem w zwyczaju serdecznie witać się z parkującymi, uśmiechać się do nich, życzyć im wszystkiego co najlepsze i im błogosławić. Autorka dzięki reakcji tego człowieka pozbyła się pochmurnych myśli i zyskała dodatkową energię na resztę dnia[3]. Jeśli faktycznie robił to w przypadku wszystkich spotkanych osób, to w kontekście tego, co powiedziane, mógł spowodować pośrednio wiele niesamowitych rzeczy!

Warto jednak zwrócić uwagę na to, że medal ten ma dwie strony, ponieważ równie często w ten sam sposób rozsiewamy negatywy. Każde nasze zachowanie może w tym kontekście przyczynić się do wielu przykrych wydarzeń. Jest to zatem miecz obusieczny i trzeba mieć do na uwadze.

II. Warunki odpowiedniej inicjacji łańcuszka i jego przerywania

Jeśli chcemy świadomie oraz częściej inicjować pozytywne łańcuszki musimy na serio zaangażować się w rozwój osobisty, a w szczególności w pracę z naszą nieświadomością (kompleksami) i emocjami. Wyparte treści  i stany potrafią bowiem nagle dawać o sobie znać lub niezauważalnie wpływać na nasz nastrój, a co za tym idzie, siać bardzo duże spustoszenie przez gwałtowne inicjowanie negatywnych łańcuszków.

Najlepsze według mnie techniki do pracy zarówno z nieświadomością, jak i emocjami przedstawiłem w dwóch notkach:

Metody opisane w powyższych wpisach (w szczególności Technika uwalniania) mogą przydać się również do umiejętnego przerywania negatywnego łańcuszka. Często bowiem nie jesteśmy jego inicjatorami, lecz wyłącznie jednym z oczek. Wydaje mi się, że żadna świadoma osoba nie zechce pozostać w takiej sytuacji.  Kiedy jednak rozbroimy negatywne emocje, to jesteśmy w stanie świadomie rozpocząć produkcje pozytywności.

III. Podsumowanie

Mam nadzieje, że udało mi się przekonać tych, do których był adresowany tytuł tego postu, a pozostałym dostarczyć kolejnych argumentów za tym, iż mamy realny wpływ na otaczając nas rzeczywistość. Życzę Ci jak najczęstszego inicjowania pozytywnych łańcuszków i przerywania tych negatywnych.

Pamiętaj! Zawsze wpływamy na świata, pytanie tylko „jak?”.


 

[1] Chodzi mi w tym kontekście m. in. o myśl David R. Hawkinsa.

[2] E. Krzyżaniak-Smolińska: W cudzych butach. Katowice 2017, s. 200.

[3] R. Brett: Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym. Tłum. O. Siara. Kraków 2013, s. 13-14.

Reklama