Jedną z najbardziej niezrozumiałych współcześnie koncepcji psychologicznych jest ta dotycząca „archetypów”, czyli tzw. „nieświadomości zbiorowej”. Ten wspólny wszystkim, poza-świadomy poziom ludzkiej psychiki odkrył i opracował Carl Gustav Jung, a więc jeden z czołowych XX-wiecznych szwajcarskich psychiatrów oraz założyciel jednej ze szkół psychologii głębi – psychologii analitycznej. Koncept ten jest często przedstawiany niewłaściwie, stąd też może się kojarzyć on z ezoteryką, okultyzmem, czy też pseudonauką spod szyldu New Age. Co ciekawe nieświadomość zbiorowa wydaje się również znajdować zastosowanie w sprzedaży i marketingu w postaci „archetypów marki”. Czy te sądy mają jednak poparcie w faktach? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba w systematyczny sposób przyjrzeć się temu zagadnieniu, co starałem uczynić się w tym wpisie. Zapraszam do lektury!

I. Geneza idei nieświadomości zbiorowej1

Jung, podobnie jak Zygmunt Freud, interesował się procesami psychicznymi, które działają poza obrębem ludzkiej świadomości. Jak już pisałem w notce Masz kompleksy? To dobrze! Gorzej, gdy one mają Ciebie… wykazał on przy użyciu rozbudowanego testu skojarzeń słownych, że wszystkie nieakceptowane treści ludzkie pozostają w ukrytym obszarze psychiki człowieka, a co więcej, potrafią w nieprzewidywany sposób wpływać na nasze poczynania. Obszar ten nazwał „nieświadomością”, a treści wchodzące w jej skład „kompleksami”. Odkrycia Junga nie skończyły się jednak na powyższym, bowiem jego praktyka kliniczna, doświadczenie osobiste, a także lektury tekstów filozoficznych pokazały mu, że psyche składa się z jeszcze głębszej warstwy.

a) Praca kliniczna

Pacjenci Junga (w początkowym czasie byli to psychotycy) miewali wizje, halucynacje i marzenia senne wykraczające poza ich wiedzę. Barwnym przykładem będzie w tym kontekście pacjent widzący za oknem zwisającego ze słońca penisa, który poruszając się tworzył wiatr. Tożsamy obraz Jung znalazł w starożytnym, mitranistycznym tekście liturgicznym wydanym w czasie, kiedy hospitowany przebywał już w szpitalu psychiatrycznym. Pacjent zatem nie był w stanie zetknąć się z tym materiałem wcześniej, lecz w jakiś dziwny sposób pojawił się on w jego umyśle2. Sytuacji takich było oczywiście więcej. Co ciekawe, okazało się, że podobnie sprawy się mają również wśród ludzi zdrowych. Jung miał bowiem m.in. okazje analizować marzenia senne pewnej dziesięcioletniej dziewczynki, w których udało mu się znaleźć aż dwanaście nawiązań do starodawnych mistycznych konceptów. Śniąca nie miała jednak styczności z zobaczonymi we śnie obrazami, bowiem pochodziła z rodziny mało religijnej – rodzice nie mieli zielonego pojęcia o tak zaawansowanej duchowości, co, jak widać nie przeszkodziło w tym, żeby pojawiły się one w psychice ich córki3.

Oczywistym jest, że obserwacje, o których napisałem nie byłby możliwe, gdyby Jung nie interesował się mitologiami i wierzeniami (oprócz tekstów źródłowych, korzystał on z opracowań tak wybitnych znawców tematu jak: Friedrich Creuzuer, Johann Jakob Bachofen , czy Jakuba Burckhardta4). Otóż zajmował się on tymi tematami już od 1901 roku5, czytając Symbolik und Mythologie der alten Völker, besonders der Griechen: in Vorträgen und Entwürfen Creuzera, a więc dwa lat wcześniej zanim podjął pracę w szpitalu psychiatrycznym. Początek jego badań porównawczych dotyczących motywów mitologicznych w marzeniach sennych datuje się natomiast na 1908 rok6, chociaż i można znaleźć informacje, że działo się to już w 1906 roku7. Zainteresowania szwajcara pomogły mu zatem zauważyć, że w psychice każdego człowieka istnieje coś, co generuje podobne obrazy oraz ma związek z najstarszymi wyobrażeniami ludzkości. Ważną kwestią w tym kontekście były również ekspedycje naukowe (1921-1925), podczas których odwiedził on Afrykę Północną, Arizonę, Nowy Meksyk i Kenię. Celem tych wypraw było zbadanie psychologii ludów pierwotnych, a efekt końcowy utwierdził go w przekonaniu, że istnieje wiele analogii pomiędzy „treściami nieświadomości współczesnego Europejczyka, a niektórymi przejawami prymitywnej psyche i jej światem mitów i baśni”. Później zaczął również badać filozofię i religię Wschodu, co skutkowało podobnymi wnioskami. Ostatnie dwadzieścia lat życia Jung spędziła natomiast na studiowaniu gnozy i alchemii8, bowiem widział w nich pierwszą formę psychologii9. Nie może też dziwić fakt, że w orbicie zainteresowań Junga znalazły się także sztuka i literatura, gdzie także można było doszukać się przejawów omawianej sfery psychiki10.

b) Doświadczenie osobiste Junga

W kontekście inspiracji do stworzenia teorii archetypów warto też przyjrzeć się doświadczeniem osobistym samego Junga. Na start przywołam dwa marzenia senne. Pierwsze z nich pochodzi jeszcze z czasów, gdy autor teorii archetypów współpracował z Freudem. Śniło mu się, że spaceruje po domu, który należy do niego, lecz nie znał wszystkich jego pomieszczeń. Przechadzka zaczęła się od piętra, gdzie znajdował się salon urządzony w stylu rokokowym. Następnie Jung zszedł na parter, w którym królował wystrój średniowieczny, całość zaś spowita była w lekki cień. Ciekawość poprowadziła psychiatrę dalej, stąd też zszedł w końcu do piwnicy, którą było stare, piękne sklepione pomieszczenie. Obserwując ściany stwierdził, że, ze względu na specyficzną strukturę (zwykłe kamienie zmieszane z kawałkami cegieł), pochodzą one z czasów cesarstwa rzymskiego. Jung podczas oglądu piwnicy zauważył w jednej z płyt podłogowych pierścień, który po pociągnięciu okazał się integralną częścią klapy zasłaniającej zejście do jeszcze niższej kondygnacji domu. Śniący zszedł niżej i znalazł się w małej, zakurzonej jaskini, gdzie ziemia usłana była kośćmi oraz starymi, rozbitymi naczyniami, jakie używał człowiek w czasach pierwotnych. Psychiatra obudził się w momencie, gdy zauważył w całym tym bałaganie dwie ludzkie czaszki . Autor teorii archetypów uznał, że sen przedstawia jego aktualny stan duszy, stąd też salon musiał być świadomością, niższe pomieszczenia treściami poza-świadomymi, czyli nieświadomością indywidualną, którą tworzą kompleksy. Trudno jednak było Jungowi zinterpretować ostatni etap jego sennej wędrówki. Dopiero w późniejszym czasie, kiedy powiększył się materiał kliniczny śniącego, stwierdził on, że tajemnicza jaskinia przedstawiała wspólną wszystkim część psychiki, a więc nieświadomość zbiorową11.

Drugi sen pochodzi z 1912 roku, a więc rok przed ostatecznym rozstaniem Junga z psychoanalizą Freuda. W tym marzeniu sennym psychiatra spacerował aleją między dwoma rządami nagrobków. Były to właściwie płyty z leżącymi na nich zmumifikowanymi zmarłymi. Śniący przystanął przy pierwszej nagrobku i przyjrzał zmarłemu – był to ktoś z XIX wieku. Nagle umarły się poruszył i rozłożył ręce, Jung był jednak pewny, że dzieje się tak dlatego, że na niego patrzy. Po całym zajściu założyciel psychologii analitycznej poczuł się bardzo nieswojo, ruszył jednak dalej i po kolei przyglądał się następnym postaciom leżącym na płytach. Przy wszystkich nagrobkach historia powtarzała się, a leżący tam ludzie pochodzili z coraz dalszej przeszłości. Psychiatra dotarł w końcu do XII-wiecznego krzyżowca, który wydawał się naprawdę nieżywy. Po chwili jednak poruszył palcem, a Jung się obudził. Podczas interpretacji tego snu psychiatra stwierdził, że wspólna wszystkim sfera psychiczna nie tylko nosi w sobie pozostałość po archaicznych wyobrażeniach, ale również posiada jakąś autonomie przez którą potrafi wpłynąć na stan psychiczny jednostki12.

Kolejne seria doświadczeń wewnętrznych Junga, które jeszcze mocniej odcisnęły piętno na jego koncepcji pochodzą z lat 1913-1916. W 1912 doszło bowiem do rozstania się psychiatry z myślą freudowską, czego skutkiem była wewnętrzna niepewność – nie miał on jeszcze wyrobionego swojego sposobu pracy z psychiką, a ponadto odwróciła się od niego lwia część środowiska medycznego13. Po tym fakcie jego zachowanie stało się dość nieracjonalnie, ponieważ mimo swojej światowej renomy, zrezygnował ze stanowiska ordynatora w Klinice Psychiatrycznej Burghölzli. Tłumaczył to tym, że pragnie zrezygnować z kariery na rzecz zajęcia się swoim własnym zdrowiem psychicznym – przyśniło mu się bowiem, że wielka, krwawa fala zalewa Europe, co interpretował jako zapowiedź obłędu. Później okazało się, że był to sen proroczy, bowiem wybuchła I Wojna Światowa. W opisywanym okresie miewał jeszcze więcej różnego typu wizji, które opisywał, a potem ilustrował, czego końcowym efektem była jego „osobista Biblia” – Czerwona księga (pisany stylizowanym gotykiem, oprawiony w czerwoną skórę 600-stronicowy zeszyt w rozmiarach 29 x 39 cm)14. Najważniejsze jednak z tego wszystko były wizje i marzenia senne, w których pojawiała się postać skrzydlatego starca, którego śniący nazwał Filemonem. To właśnie on stał się pewnego rodzaju guru Junga, ponieważ z wizji i snów z nim w roli głównej psychiatra dowiedział się bardzo dużo o głębokich warstwach psychiki człowieka. Szczególnie ważne było to, że upewnił się, iż w treści pochodzące z głębokich warstw psyche nie są tworami jednostkowego „ja”, a co więcej, posiadają większą wiedzę niż świadomość i mogą się z nią zwyczajnie nie zgadzać15.

Powyższe doświadczenie osobistego Junga można uznać za chorobę psychiczną, co wydaje się dla wielu krytyków myśli psychiatry słusznym osądem16. Taką opinie jednak przekreślają słowa samego psychiatry, który miał świadomość, że postaci z jego snów są wyłącznie rzeczywiste psychicznie, a więc nie istnieją w świecie fizycznym, choć są tak samo ważne. Stąd też postać Filemona i inne, o których możemy poczytać w Czerwonej księdze i autobiografii Wspomnieniach, snach i myślach… są traktowane TAK JAKBY BYŁY „istotami z krwi i kości”17 – dzięki temu zabiegowi mógł powstać realny kontakt świadomości z nieświadomością. Jeśli natomiast faktycznie szwajcar padłby ofiarą psychozy, nie mógłby rozróżnić tego co psychiczne od tego co materialne.

c) Inspiracja filozoficzne

Nie ma co ukrywać, że do połączenia powyższych, często tak odległych od siebie dziedzin intelektualnie przygotowały Junga lektury wybitnych myślicieli18. Duże znaczenie dla szwajcarskiego psychiatry miały rozważania Artura Schopenhauera, Eduarda von Hartmanna oraz Carla Gustava Carusa którzy uważali, że światem rządzi nieświadoma, silniejsza od „ja” siła. Swoje trzy grosze dołożył również Immanuel Kant, który postulował istnienie niemożliwych do bezpośredniego doświadczenia „rzeczy samych w sobie” – archetyp jest czymś takim, ponieważ poznajemy go zawsze poprzez konkretne wyobrażenia, nie zaś w sposób naoczny. Podobnie uważał Rudolf Otto mówiąc o „numinosium”, a więc czymś, co nie jest wyrażalne w swojej istocie. U tego myśliciela to coś ma jednak siłę, aby wpływać na człowieka bez udziału jego świadomej woli. Warto też wspomnieć ideach Platona, ponieważ podobnie jak one, nieświadomość zbiorowa wpływa na nas, mimo, iż nie można doświadczyć jej bezpośrednio przez zmysły. Również kilku mistyków miało duży wpływ na zrozumienie archetypów. Czytani przez Junga Mistrz Eckhart, Jakub Boehme oraz Anioł Ślązak pisali o tym, że istnieje jedność między człowiekiem a Bogiem – kiedy podłożymy zamiast Boga słowo „nieświadomość zbiorowa”, to znajdziemy wiele wspólnych elementów w poglądach psychiatry i powyższych. Ważną postacią dla koncepcji szwajcarskiego psychiatry będzie też William James – ten filozof i psycholog postulował istnienie u ludzi podprogowej inteligencji duchowej, która wyewoluowała z archaicznej inteligencji zwierzęcej. Nieświadomość zbiorowa jest czymś podobnym do tej inteligencji, a także do pozostałych filozoficznych postulatów, co stanie się jaśniejsze już za chwilę, w trakcie lektury definicji archetypów.

Na koniec warto dodać, że nazwę archetyp Jung wziął z Corpus Hermeticum, Dionizego Aeropagity oraz Św. Augustyna19.

II. Czym są archetypy?

Być może już po poprzednim fragmencie notki co nieco o archetypach możesz wykoncypować, lecz nic nie zastąpi logicznie poukładanej definicji, która rozjaśni zawiłości i dopełni całość rozumienia pojęcia kolektywnej sfery poza-świadomej.

Podobnie jak kompleksy tworzą nieświadomość indywidualną, tak samo archetypy tworzą nieświadomość zbiorową, czyli wspólne dla wszystkich ludzi podłoże psychologiczne. Jak jednak dzieję się to, że człowiek ma kolektywną psychikę? Odpowiedź mieści się w najkrótszej definicji archetypów, jaką można na podstawie pism Junga przedstawić, a mianowicie: archetypy to dziedziczone wraz z mózgiem dyspozycje do konkretnych zachowań. Każdy człowiek posiada bowiem podobny mózg i układ nerwowy, stąd też według szwajcarskiego psychiatry jest zdolny do tych samych reakcji, aktów, czynności itp., co inni przedstawiciele jego gatunku. Chodzi więc o pełne spektrum możliwości, do których człowiek jest zdolny, nie zaś o konkretne zachowania. Możliwości te natomiast są aktywowane przy określonych sytuacjach, podobnie jak to się ma w sytuacji instynktów u zwierząt w tzw. „wzorcach zachowań” (np. budowa gniazda przez ptaki, znajdywanie przez węgorze drogi do konkretnego miejsca podczas tarła, czy wykluwaniu się piskląt z jaj)20. Tak więc archetypy przejawiają się nie w zachowaniach wyuczonych, lecz są one niejako oddane nam „w spadku” po naszych przodkach21. Jeśli chodzi o ilość tych „praobrazów” (Jung początkowo w ten sposób określał części nieświadomości zbiorowej), to istnieje ich tyle, ile jest w życiu typowych sytuacji22. Przykładem tutaj będzie zakochiwanie się, dorastanie psychologiczne (włącznie z tzw. kryzysem wieku średniego), impulsywne reakcje w czasie zagrożenia, instynkt macierzyński, czy też po prostu działanie intuicji.

Skoro archetyp jest rozumiany jako „rzecz sam w sobie” (Kant), to oznacza, że nie można go poznać bezpośrednio. Da się go jednak doświadczyć za pomocą tak zwanego obrazu archetypowego lub aktu wywołanego przez archetyp. W przypadku pierwszego chodzi o funkcje wytwarzania symboli, w którą jest wyposażona ludzka psychika. Psyche więc tworzy symbol w momencie, w którym styka się z czymś niewyrażalnym – pozwala to świadomości na komunikacje z nieświadomością23. To właśnie w ten sposób powstały mity i wierzenia starożytne – Jung uważał bowiem, że przedstawiają one przede wszystkim kondycje psychiczną ludzkości24. W ten sam sposób też działają marzenia senne. Symbole pojawiające się w nich mogą pochodzić zarówno z nieświadomości indywidualnej, jak i zbiorowej, do czego dochodzi w się w drodze interpretacji. Nie będę się jednak w tym miejscu na tym głębiej rozwodził, stąd też wszystkich ciekawych odsyłam do artykułu Aleksandry Szczepaniak (polska analityk jungowska) pt. Życie jest snem – wstęp do jungowskiej analizy snu, który można znaleźć w książce: Inspiracje Jungowskie. Metafory, sny, archetypy25. (W tym miejscu, jeśli powstanie notka o marzeniach sennych, którą mam w zamiarze napisać, pojawi się link). Tak czy inaczej, poprawne zrozumienie snu sprawia, że możemy zaktualizować archetyp, czyli wprowadzić jego realizacje zgodnie z czasami, w których żyjemy. Tak więc nieco inaczej będą wyglądać dorastanie, miłosne zaloty współczesnych ludzi, czy też realizacja bycia ojcem czy mamą – łączy ich wspólny rdzeń, wykonanie jednak jest zależne od stopnia ucywilizowania, postępu naukowego i kulturalnego itp. Oczywiście, co zaznaczyłem wcześniej, obraz archetypowy nie musi pojawiać się w śnie, może też od razu zamanifestować się w formie impulsu do działania lub w jakimś stanie umysłu. Tak czy inaczej, nie jesteśmy w stanie zobaczyć samego archetypu, lecz jedynie jego efekt. Przykładem tu będzie zakochanie, gdzie następuje projektowanie treści nieświadomości zbiorowej na inną osobę (archetypy związane z tym Jung nazywa u kobiet animą, a u mężczyzn animusem). Ciekawym case studies może w tym kontekście być też miłość, bowiem widzimy same czynności związane z jej okazywaniem (para idzie za rękę, całuje się itp.), nie zaś nią samą.

Ważną kwestią odnośnie nieświadomości zbiorowej jest to, że jest ona silniejsza, niż nasza świadomość. Dzieje się tak, ponieważ „ja” wyłania się de facto ze wspólnej wszystkim sfery poza-świadomej. Łatwo to zauważyć na podstawie dziecka, które spontanicznie fantazjuje podczas zabawy w taki sposób, jak człowiek pierwotny w trakcie kreowania postaci mitologicznych, dzięki którym oswaja się z otaczającym go światem26. Każdy z nas zatem według Junga od razu po urodzeniu istnieje w sferze nieświadomej, gdzie ma dostęp do wszystkich możliwych zachowań. Potem, w konfrontacji z rzeczywistością zaczyna wyłaniać się „ja”. Człowiek więc doświadcza czegoś i na to intuicyjnie reaguje. Kiedy reakcja jest akceptowalna społecznie, to wchodzi ona w pole świadomości, kiedy nie, zostaje wyparta i staje się kompleksem (czy też zbiorem kompleksów, które nazywa się cieniem). Tak powstaje zarówno „ja”, jak i pierwsze treści nieświadomości indywidualnej – dzieje się to między trzecim a piątym rokiem życia27. Człowiek nie jest jednak w stanie doświadczyć wszystkiego w trakcie wrastania w społeczeństwo i kulturę, stąd też wiele archetypów nie zostaje przerobionych na kompleksy lub elementy świadomości. Nieświadomość zbiorowa więc w trakcie różnych okoliczności daje o sobie znać w sposób dość spontaniczny (czyli we wcześniej wspomnieniach marzeniach sennych, halucynacjach, wizjach, impulsywnych reakcjach, silnych impulsach do działania, intuicjach, czy też dobrych pomysłach)28. To znaczy, że nie możemy jej kontrolować, lecz jedynie przyjmować odpowiednie stanowisko względem pojawiających się w niej treści. Kontakt z archetypem zawsze będzie zatem skutkował jakąś zmianą w układzie psychicznym ludzi. Jeżeli człowiek zdecyduje się zasymilować treści nieświadome, to wzrośnie psychicznie (jego świadomość ulegnie rozszerzenie), jeśli jednak postąpi inaczej, to może dojść do neurozy, czy też poważniejszej choroby psychicznej29. Warto jednak pamiętać, że archetypy pojawiają się w naszym życiu „po coś” – nieświadomość kontaktuje się ze świadomością w tym momencie, w którym człowiek powinien się rozwinąć wewnętrznie. Nie dziwi więc fakt, że mają one związek z drogą do samoświadomością, którą Junga nazywał „indywiduacją”. Na tej drodze spotykamy bowiem archetypy i przez odpowiednią konfrontacje z nimi osiągamy lepsze poznanie samego siebie30.

Co ważne, „praobrazy” mają strukturę bi-polarną, co oznacza, że zawierają w sobie zarówno pozytywne, jak i destruktywne aspekty31 – w przypadku, gdy nie godzimy się na konfrontacje z archetypem, to wtedy aktywują się te drugie. Dobrym przykładem będzie tu mężczyzna , który czuję, że nadszedł czas na założenie rodziny. Jeśli pójdzie za tym wezwaniem z nieświadomości zbiorowej, to pomoże mu ona znaleźć dobrą partnerkę na resztę życia. Jeśli jednak z jakiś powodów nie będzie chciał tego zrobić, to sfera poza-świadoma prawdopodobnie wpłynie na jego popęd seksualny, żeby dać mu impuls do poszukiwania partnerki. Oczywiście zwiększy się też jego chęć na przygodny seks. Konsekwencją tego będzie albo nabawianie się jakieś choroby wenerycznej, albo przymus założenia rodziny z kobietą, która, mówiąc kolokwialnie, z nim „wpadła”. Innym przykładem może być działanie archetypu związanego z macierzyństwem (tzw. archetypu matki) – matka może go realizować poprzez pełną miłości opiekę nad dzieckiem lub despotyczne wychowywanie swojego podopiecznego.

Na koniec warto zauważyć, że wielu z filozofów, którzy inspirowali Junga, pojmowałoby nieświadomość zbiorową jako przestrzeń metafizyczną, a więc istniejącą gdzieś poza światem materialnym. Szwajcarski psychiatra natomiast dokonał pewnego rodzaju redukcji do spraw związanych z mózgiem – interesowało go bowiem naukowe opracowanie odkrytego fenomenu. Mimo to, w późniejszych latach z powodu obserwacji pewnych specyficznych doświadczeń odszedł od takiego modelu. Zauważył on bowiem, że stan psychiczny może korelować z rzeczywistością zewnętrzną, nawet gdy nie sposób wytłumaczyć tego w paradygmacie przyczynowo-skutkowym. Fenomen ten Jung nazwał synchronicznością, a co więcej, spostrzegł, że w jego trakcie można zauważyć symbolikę archetypową. Doprowadziło go to do zmienienia rozumienia nieświadomości zbiorowej – zaczął ją definiować jako przestrzeń istniejącą poza materią i psychiką, co umożliwiło mu wyjaśnienie jaki udział mają w tych zjawiskach archetypy. Wiem, że brzmi to dość enigmatycznie i wymaga wielu wyjaśnień, stąd też zdecydowałem, że napiszę o tym osobną notkę. Zapraszam do lektury: Przypadek? Nie sądzę! – o synchroniczności, czyli znaczących zbiegach okoliczności…

Skoro już wiemy czym jest archetypy i nieświadomość zbiorowa, możemy przejść dalej i zastanowić się, czy omawiana koncepcja może być traktowana jako naukowa.

III. Archetypy i nauka – czy nieświadomość zbiorowa to koncepcja naukowa?

Bardzo często teorii archetypów wysnuwa się zarzut, że jest ona nienaukowa, ponieważ nie da się jej udowodnić na gruncie współczesnych eksperymentów naukowych. Sytuacja nie jest jednak tak prosta i klarowna, jakby się wydawało, o czym zaraz się przekonasz. Okazuje się bowiem, że krytycy z reguły nie znają założeń metodologicznych, które stoją za badaniem nieświadomości, stąd też trudno im przyjąć, iż nieświadomość zbiorowa ma podstawy empiryczny. Z drugiej strony, co ciekawe, dzisiejsza wiedza naukowa korzystając ze swoich przesłanek zdaje się potwierdzać kilka z podstawowych założeń koncepcji Junga (tych o nieświadomości zbiorowej mieszczącej się w mózgu). Zacznijmy jednak po kolei…

a) teoria archetypów – podstawy empiryczne psychologii kompleksowej

Na początek zaznaczam, że temat ten został opracowany przez Kazimierza Pajora w książce Psychologia archetypów Junga, stąd też, jeśli nie zaznaczam inaczej, informacje podchodzą z tej publikacji34.

Jung jako doktor medycyny (spec. psychiatra) świetnie zdawał sobie sprawę z tego że, jeśli jego koncepcja ma być naukowa, musi mieć podstawy empiryczne. Materiału dowodowego dostarczała mu więc praca kliniczna, gdzie, jak wcześniej wspomniałem, obserwował psychotyków, neurotyków, a później również ludzi klasyfikowanych jako zdrowych. Dane do tworzenia teorii dawała mu zatem intensywna praktyka lekarska.

Warto zaznaczyć, że psychiatrzy w tamtym okresie (ale również często i dzisiaj) nie zwracali uwagi na marzenia senne, wizje, halucynacje, czy fantazje leczonych traktując je jako urojony bełkot. Jung pewnie zajmowałby podobne stanowisko, gdyby nie to, że zainspirował się debiutującym wtedy w nauce Freudem i zaczął przywiązywać szczególną uwagę do znaczenie treści snów35. Ponadto, co opisałem już wcześniej, studiował on na własną rękę starożytne wierzenia i filozofie, co spowodowało, że zauważył w materiale klinicznym (marzeniach sennych, wizjach) powtarzające się motywy. Mając taką wiedzę mógł zatem zacząć w systematyczny sposób katalogować i porządkować zebrane dane, a co za tym idzie, zbierać dowody na słuszność tworzonej teorii naukowej. Zauważmy jednak, że dowodzenie takie nie byłoby możliwie, gdyby do charakteryzującej nauki przyrodnicze empiryczności nie zostały dołączone dziedziny wiedzy historyczno-filologicznej oraz filozoficznej. Tak więc w koncepcji Junga zbiegły się dwa rodzaje nauk – ścisłe i humanistyczne. Nie przez przypadek nazywał on czasami swoją myśl psychologią kompleksową, a więc taką, która odwołuje się do wielu dziedzin w taki sposób, by wydobyć jak najwięcej informacji o kondycji psychicznej człowieka.

W kontekście powyższego nie mogą więc dziwić słowa założyciela psychologii analitycznej, który twierdzi, że w metodyce nauk przyrodniczych (chodzi oczywiście o badania eksperymentalne) wiedza o ludzkiej psyche może „wieść nader skromny żywot”36. Pamiętajmy bowiem, że Jungowi udało się w eksperymencie wykazać działanie nieświadomości indywidualnej (kompleksów), lecz nie był w stanie tego zrobić z archetypami. Podczas gdy kompleks (zaktualizowany archetyp) mógł się uwidocznić poprzez skojarzenie/słowo, to nieświadomość zbiorowa (archetypy niezaktualizowane) nie mogą tego zrobić, gdyż nie był wcześniej w polu świadomości. Tak jak pisałem wcześniej, „praobrazy” wyłaniają się tylko w momencie, w którym psychika ludzka jest na to gotowa – stąd też ich pojawienie łączy się z tzw. myśleniem nieukierunkowanym (nagłym, intuicyjnym, irracjonalnym, nie wynikającym z logicznych rozważań). Szwajcar nie mógł więc zorganizować eksperymentu, który uchwyciłby archetypy, dlatego dowodów ich istnienie musiał szukać w doświadczeniach klinicznych, czy też bacznej obserwacji swojego i cudzego życia.

Koncepcje archetypów można zatem nazwać naukową, lecz nie w wąskiej perspektywy nauk ścisłych, lecz w szerszym, interdyscyplinarnym znaczeniu. Nie da się zatem tak łatwo obalić jej naukowości przy użyciu słowa „niefalsyfikowalna” (nie podlegająca sprawdzeniu eksperymentalnemu), ponieważ sam Jung od początku konstruował swoją teorię na zupełnie innych zasadach. Ciekawe jednak jest to, że współczesna nauka, korzystając właśnie z wykluczonych przez szwajcara sposobów dochodzi w kilku miejscach do podobnych wniosków co on. Przyjrzyjmy się więc temu ciekawemu zagadnieniu.

b) archetypy w świetle współczesnej nauki

Jeśli chodzi o kondycje koncepcji Junga we współczesnej nauce, to profesor psychologii Czesław Nosal zaznacza metaforycznie, że „Stare wino dojrzewa w nowych beczkach i smakuje coraz lepiej”37. Oznacza to po prostu, iż wiele z tego, o czym pisał szwajcarski psychiatra zaczyna być lepiej rozumiane na gruncie wielu współczesnych dziedzin wiedzy. Nosal poświęca temu dwa artykuły naukowe, z których to zaczerpnąłem informacje do tej części wpisu38.

Jeśli chodzi o archetypy to znajdują one swoje potwierdzenie na gruncie psychologii ewolucyjnej. Mowa tu o poszukiwaniu uniwersaliów gatunku ludzkiego, czyli regulujących zachowanie struktur wbudowanych w mózg w trakcie procesu ewolucji. To, jak jungowska nieświadomość zbiorowa współgra z tymi strukturami można zilustrować na kilku przykładach. Pierwszym z nich są uniwersalia językowe, a więc istniejące w mózgu ewolucyjnie wbudowane mechanizmy językowe, które pomagają człowiekowi w nauce języka oraz posługiwaniu się nim. Struktury te odpowiadają za gramatykę i składnie, lecz nie noszą ich w sobie, a jedynie dają człowiekowi możliwość (dyspozycje) do przyswajania nowego języka oraz przyspieszają proces komunikacji, rozumienia, dokonywania przekładów i przekształceń myśli. Drugą stroną podczas używania języka jest świadoma intencja, która kieruje znaczeniem, operuje pojęciami oraz korzysta z systemów pamięci i uwagi (tzw. procesów poznawczych). Stąd też można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z udowodnieniem działania archetypu języka, a proces, który opisaliśmy wyżej dotyczy współpracy pomiędzy nieświadomością (uniwersaliami) i świadomością.

Tak więc w wyżej wspomnianym przykładzie wykazaliśmy działanie archetypu języka. Na tym jeszcze nie koniec, ponieważ w kontekście neuronalnym mechanizmy związane z językiem korzystają cząstkowo ze wszystkich mechanizmów poznawczych (myślenie, pamięć, percepcja, uczeniem się) oraz tworzą i wpływają na stany emocjonalne i uczuciowe. Świadomość natomiast nie jest w stanie objąć tych wszystkich aktywności, co doprowadza neurobiologów do konstatacji, iż wiele dzieje się poza naszą świadomością, a to, co ostatecznie mówimy/myślimy jest wyłącznie efektem końcowym skomplikowanym operacji w naszym umyśle. Skoro więc sytuacja ma się tak w kontekście języka, to czemu nie można założyć, iż rzecz taka dzieje się w naszej psychice w kontekście każdych regulujących, wynikających z ewolucji uniwersaliów naszego gatunku? Nosal przypuszcza, że badania na tym gruncie przyniosą potwierdzającą odpowiedź na to pytanie.

Kolejną ciekawą sprawą są uniwersalia emocji, czyli niezależnych od kultury i wzorców mechanizmy rozpoznawania i regulowania podstawowych emocji. Struktury te w nauce są mocne ugruntowane w teorii ewolucji, a istnienie ogólnej bazy podstawowych emocji uargumentował eksperymentalnie Paula Ekmana (na podstawie badań wyróżnił on pięć emocji [strach, złość, smutek, radość, wstręt], które są bez problemu rozpoznawane przez ludzi, z różnych regionów świata) oraz przez Annę Wierzbicką (wykazała, że w języku istnieją semantyczne uniwersalne struktury wyrażania podstawowych emocji). Człowiek więc nosi w sobie wrodzone reakcje emocjonalne, które aktywizują się w konkretnych sytuacjach. Mamy tu do czynienia oczywiście za archetypami konkretnych emocji, czyli dyspozycjami do zaistnienia danych stanów, które wypełniają się treściom w zależności od wydarzeń zewnętrznych. Warto dopełnić to o działanie i strukturę naszego mózgu. Jak pisałem w notce Emocje, czy myśli? Co jest pierwsze? – odpowiedź z perspektywy neurobiologii, organ ten składa się z ewolucyjnie wyrastających z siebie warstw mózgu, którymi są (wymieniane od najstarszej) – pień mózgu (mózg gadzi), układ limbiczny (mózg emocjonalny) i kora nowa (mózg racjonalny). Ponadto w naszym mózgu istnieją dwie drogi neuronalne – jedna z nich prowadzi do kory nowej, druga natomiast powiązana jest z układem limbicznym. Pierwsza droga jest wolniejsza, a co za tym idzie, mózg emocjonalny zdecydowanie szybciej reaguje niż jego racjonalny, młodszy brat. Jeśli wzbudzone emocje okażą się słabe, to przy użyciu kory nowej jesteśmy w stanie zmodyfikować reakcje, jeżeli natomiast pobudzenie jest silne, podążmy za emocjami. Nosal konstatuje więc, iż archetypy (czyli uniwersalia) leżą u podstaw naszych reakcji emocjonalnych. Osobiście, zgodnie z psychologią analityczną, rozumiem to w ten sposób, że kiedy archetypy są w polu świadomości (zostały przyswojone podczas powstania „ja”), to radzimy sobie z nimi szybko, ponieważ ich działanie jest słabsze i nasza kora nowa potrafi szybko zareagować. Gdy jednak przebywają one w nieświadomości, to ich intensywność może odebrać nam na chwilę kontrolę (w tym momencie idzie w ruch mocno układ limbiczny) – działamy wtedy niejako w afekcie (w tym kontekście warto zapoznać się z inteligencją emocjonalną, o której podstawach piszę w wyżej wspomnianej notce).

Tak więc według Nosala jungowskie archetypy (te mieszczące się w mózgu) w kontekście psychologii ewolucyjnej i uniwersaliów gatunków mogą zostać potraktowane jako teoria naukowa.

IV. Archetypy w marketingu i sprzedaży

Jeżeli ktoś interesuje się marketingiem i sprzedażą to na pewno słyszał o tzw. „Archetypach marki”. Koncepcje tą, bazując na Jungu, wprowadzili Margaret Mark i Carol S. Pearson w książce The Hero And The Outlaw. Building Extraordinary Brands Through the Power of Archetypes, a w Polsce propagują ją m.in. Piotr Tkaczyk i Mateusz Grzesiak. Czy jednak faktyczne koncepcja szwajcara może mieć coś wspólnego z marketingiem? Sprawdźmy…

Nie trzeba szukać daleko, żeby znaleźć rozbieżność pomiędzy jungowskimi archetypami, a tymi stosowanymi w marketingu – wszystko kryje się w podstawowych założeniach koncepcji. Wyżej wymienieni propagatorzy „praobrazów” w dziedzinie sprzedażowej uważają, że można je stosować i nimi zarządzać39. Wystarczy bowiem przedstawić obraz, postawę lub osobowość, która uruchomi w innym człowieku skojarzenie i w taki sposób zacznie działać w nim archetyp. Przeczy to oczywiście autonomii nieświadomości zbiorowej, która przecież sama „decyduje” kiedy zacznie oddziaływać. Stąd też to prędzej archetypy będą zarządzać nami, niż my nimi. Ja zauważa Marie-Louis von Franz (jedna z najwybitniejszych współpracowniczek Junga), to że zastosujemy symbol, który kojarzy się z „praobrazem” nie oznacza, że aktywujemy w ten sposób nieświadomość zbiorową – może ona zacząć działać, lecz nie musi40. Jest to analogiczna sytuacja jak w sztuce, gdzie artyście, który świadomie stosuje jakiś motyw nie udaje się osiągnąć tak mocnych efektów, jak komuś działającemu pod wpływem natchnienia i inspiracji41. Pamiętajmy, że obraz archetypowy to nie to samo co archetyp.

Wniosek z tego taki, że archetypy marki nie są archetypami w rozumieniu Junga, choć bardzo często pojawia się przy nich jego nazwisko. Nie oznacza to jednak, że ta koncepcja sprzedażowa jest bezużyteczna i nieprawdziwa. Bazuje ona raczej na przekonaniach, a także społecznych uwarunkowaniach ludzi, a co za tym idzie, przez użycie odpowiedniej postawy/osobowości/symbolu na zasadzie skojarzeń może zachęcić do kupna daną grupę osób. Oczywiście w konkretną treść zawsze może wpłynąć nieświadomość zbiorowa, lecz nie jest to nic, co moglibyśmy przewidzieć i kontrolować.

V. Podsumowanie

Mam nadzieję, że udało mi się przekazać Ci właściwe obliczę teorii archetypów, a więc i odczarować jej „ezoteryczność”. Niech ten post leci w świat, bo myślę, że koncepcja Junga jest warta, aby poznało ją we właściwy sposób więcej osób. Jeśli więc uważasz ten post za wartościowy, to udostępnij go dalej. W przypadku jednak gdy masz w stosunku do niego obiekcje, to zapraszam do dyskusji w komentarzach.


1 Niektóre z treści notki zostały przeze mnie opracowane w artykule naukowym:

  • J. Strzałkowski: Światy alternatywne na kozetce – marzenia senne i Jung. W: Przekraczanie granic. Triumf wyobraźni. Red. B. Kuklińska, M. i A. Gudowscy. Lublin 2018 (można go przeczytać w zakładce „Artykuły publikowane poza blogiem”: https://julianstrzalkowski.wordpress.com/artykuly-publikowane-poza-blogiem/

  • oraz pracy magisterskiej: J. Strzałkowski: Myśl C.G. Junga a rozwój osobisty. Katowice 2017.

2 C.G. Jung: Pojęcie nieświadomości zbiorowej. W: Tegoż: Archetypy i nieświadomość zbiorowa. Tłum. R. Reszke. Warszawa 2016, s. 61-62.

3 C.G. Jung: Symbole i objaśnienia marzeń sennych. W: Tegoż: Życie symboliczne. Tłum. R. Reszke. Warszawa 2010, s. 257-258.

4 Słowniczek W: C.G. Jung: Wspomnienia, sny, myśli. Spisane i podane do druku przez Anielę Jaffe. Tum. R. Reszkę i L. Kolankiewicz. Warszawa 1999, s. 431.

J. Prokopiuk: C. G. Jung i psychologia analityczna. W: Tegoż: Mój Jung. Katowice 2008, s. 79.

5 M. Piróg: Jung okiem krytyka. W: Fenomen Junga. Dzieło. Inspiracje. Współczesność. Red. K. Maurin, A. Motycka. Warszawa 2002, s. 40.

6 M. Piróg: Archetyp i symbol. W: Przewodnik po myśli Carla Gustava Junga. Red. H. Machoń. Warszawa 2017, s. 75.

7 K. Pajor: Psychologia archetypów Junga. Red. J. Karopowicz. Warszawa 2004, s. 44.

8 J. Jacobi: Krótki życiorys C.G. Junga. W: Tejże: Psychologia C. G. Junga. Tłum. S. Łypacewicz. Warszawa 1992, s. 207-210.

9 C. G. Jung: Wspomnienia, sny, myśli…, s. 207-228.

10 Z. Rosińska: Filozofia sztuki. W: Tejże: Jung. Warszawa 1982, s. 82-120.

11 C.G. Jung: Wspomnienia, sny, myśli…, s. 166-168.

12 Tamże, s. 179.

13 Tamże, s. 177.

14 B. Samitowiski: „Czerwona księga” a inicjacja Junga. „ALBO albo. Problemy psychologii i kultury. Jedność Przeciwieństw – Jung nieznany” nr 3-4/2011, s. 28-31.

15 Tamże, s. 32-33;

C. G. Jung: Wspomnienia, sny, myśli..., .s 188-189.

16 A. Zasuń: Mit Junga. Kraków 2013, s. 101-102.

17 C. G. Jung: Wspomnienia, sny, myśli..., .s 187.

18 Informacje dotyczące filozoficznych inspiracji Junga pochodzą z następujących publikacji:

  • J. Prokopiuk: Jung czyli gnoza XX wieku. W: Mój Jung…, s. 83.

  • J. Prokopiuk: C. G. Jung i psychologia analityczna…s. 51, 78.

  • A. Casement: Carl Gustav Jung. Tłum. J. Łaszcz. Gdańsk 2007, s. 75-76, 80-84.

19 J. Jacobi: Psychologia C.G. Junga…., s. 61 (przypis 75)

20 Tamże, s. 62

21 C.G. Jung: Pojęcie nieświadomości zbiorowej. W: Tegoż: Archetypy i nieświadomość zbiorowa…., s. 53.

22 J.S. Bolen: Jung, synchroniczność i jaźń. W: Tejże: Tao psychologii. Tłum. B. i J. Moderscy. Poznań 1999, s. 36.

23 J. Prokopiuk: C.G. Jung i psychologia analityczna…, s. 23.

24 K. Pajor: Psychologia archetypów Junga…., s. 45-46.

25 A. Szczepanik: Życie jest snem – wstęp do jungowskiej analizy snu. W: Inspiracje Jungowskie. Metafory, sny, archetypy. Red. M. Adamiec, F. Białecki, K. Czech. Warszawa 2006.

26 K. Pajor: Psychologia archetypów Junga…, s. 

27 C.G. Jung: Znaczenie psychologii analitycznej dla wychowania. W: Tegoż: O rozwoju osobowości. Tłum. R. Reszke. Warszawa 2015, s. 65.

28 C.G. Jung: O psychologii wschodniej medytacji. W: Podróż na wschód. Wyb. i Oprac. L. Kolankiewicz. Tłum. J. Prokopiuk. Warszawa 1989, s. 162.

29 C.G. Jung: Psychologia archetypu dziecka. W: Tegoż: Archetypy i nieświadomość zbiorowa…, s. 168-169.

30 M.-L. von Franz: Proces indywiduacji. W: C.G. Jung: Człowiek i jego symbole. Tłum. R. Palusiński. Katowice 2018, s. 227-231.

31 J. Jacobi: Psychologia C.G Junga…, s. 64

32 M. Piróg: Synchroniczność – panpsychiczna wizja rzeczywistości. W: Inspiracje Jungowskie. Metafory, sny, archetypy. Red. M. Adamiec, F. Białecki, K. Czech. Warszawa 2006.

33 Adresy bibliograficzne:

  • C.G. Jung: O synchroniczności. W: Tegoż: Dynamika nieświadomości…

  • C.G. Jung: Synchroniczność jako zasada związków akauzualnych. W: Tegoż: Dynamika nieświadomości…

34 K. Pajor: Psychologia archetypów Junga…, s. 7-56.

35 C.G. Jung: Wspomnienia, sny, myśli…, s. 155-157.

36 C. G. Jung: Typy psychologiczne. Tłum. R. Reszke. Warszawa 1997, s. 455.

37 Cz. S. Nosal: Stare wino w nowych beczkach. „Psychologia dziś 1/2009„ [dostęp: https://charaktery.eu/artykul/stare-wino-w-nowych-beczkach].

38 Oto artykuły:

  • Cz. S. Nosal: Czy koncepcje Junga można uznać za naukowe? W: Przewodnik po myśli Carla Gustava Junga…, s. 257-272.

  • Cz. S. Nosal: Archetypy i uniwersalia. Znaczenie teorii Junga w kontekście psychologii ewolucyjnej. W: Psychologia. Między teorią, metodą i praktyką. Red. J.M. Brzeziński. Poznań 2007, s. 105-118.

39 Adresy bibliograficzne:

  • M. Mark, C.S. Pearson: The Hero And The Outlaw. Building Extraordinary Brands Through the Power of Archetypes. 2001, s. 2-48.

  • M. Grzesiak: Psychologia sprzedaży – droga do sprawczości, niezależności i pieniędzy. Gliwice 2016, s. 34-43.

  • MWF 190: Archetypy marki – Paweł Tkaczyk: https://www.youtube.com/watch?v=Jg_40B5fxww

40 M.-L. von Franz: Proces indywiduacji… s. 304.

41 C.G. Jung: O stosunku psychologii analitycznej do dzieła do dzieła poetyckiego. W: Archetypy i symbole. Wybór pism. Wyb., oprac, i tłum. J. Prokopiuk. Warszawa 1976.

Reklama