W ramach ostatnich wydarzeń (tj. pandemia koronawirusa) uznałem, że pora napisać o tym, o czym mówiłem bardzo często przy okazji prowadzenia warsztatów i spotkań dotyczących pracy z emocjami. Mianowicie o strachu oraz alternatywnych i zdrowszych sposobach reagowania na rzeczywistość w kontekście pojawienia się zagrożenia.

I. Strach jako reakcja na zagrożenie

Kiedy słyszymy o sytuacji, która może zagrażać życiu nas oraz naszych bliskich od razu zaczynamy odczuwać strach. Jak już pisałem w notce Emocje, czy myśli? Co jest pierwsze? – odpowiedź z perspektywy neurobiologii emocje istnieją przed myślami, stąd też na kanwie naszych wewnętrznych odczuć zaczynają rosnąć różnego typu narracje. Jakie? Wiecie doskonale sami. To niesamowite jak jedna emocja jest w stanie zbudować opowieść rodem z filmu grozy. Kiedy już mamy w głowie ową narracje, to albo popadamy w rozpacz, albo staramy się działać tak, żeby uniknąć urzeczywistnienia się fatalnego scenariusza. W uproszczeniu zatem drogi mogą okazać się dwie. Stagnacja lub reaktywne działanie. Rozpaczanie nie zda się na wiele w momencie, kiedy trzeba podjąć jakieś kroki, więc zdecydowanie lepiej zacząć coś robić. Czy jednak strach jest dobrym doradcą? I Tak i nie. Spójrz…

Wracasz nocą do domu i przez przypadek wpadasz na grupkę agresywnie zachowujących się osób, która chętnie by komuś dokopała. Nie ma co do tego wątpliwości, że odpala się w Tobie strach. Emocja ta może zdziałać dużo dobrego, bowiem postępując zgodnie z jej wskazówkami (jeśli oczywiście nie zostaniesz przez nią sparaliżowany) jesteś w stanie odepchnąć jednego z napastników i uciekać szybciej, niż się po sobie tego spodziewałeś. W tym kontekście reagujesz instynktownie, niczym zwierzyna złapana przez drapieżnika. I tu mamy do czynienia z pozytywnym wymiarem strachu – trzeba szybko działać, a nie myśleć. Czy jednak takie podejście jest dobre w sytuacjach, które nie wymagają natychmiastowej reakcji? Z pewnością nie. Typowo instynktowna reakcja może spowodować nieadekwatną reakcję, ponieważ życie ludzkie bywa często bardzo skomplikowane, a strach działa dobrze jedynie w sytuacjach zerojedynkowych takich jak uciekaj lub walcz. Z pewnością jednak nie sprzyja refleksji, czy planowaniu efektywnych strategii rozwiązywania problemów i wychodzenia z bardziej złożonych zagrożeń. Dobrym przykładem będzie tu zdrowie człowieka. Często zdarza się, że ludzie zamiast iść do lekarza, kiedy zaczyna się coś u nich dziać, wchodzą na mniej lub bardziej medyczne strony lub fora i szukają odpowiedzi na pytania, co im dolega. Oczywiście działa tutaj strach, który łatwo może przejść w panikę, bowiem ból głowy według „mądrej strony” okazuje się oznaką guza mózgu… A wystarczyłoby po prostu pójść do specjalisty i dowiedzieć się z pewniejszych źródeł, co jest przyczyną danego stanu. Inną, fatalną w skutkach historią, która ma u swego podłoża strach jest palenie czarownic w Kenii. Brzmi to jak wygrzebana ze średniowiecznych kronik opowieść, lecz zdarzyła się ona w 2008 roku! Otóż ludzie zamieszkujący tamten obszar w taki sposób zareagowali na ekstremalne zmiany pogody (powodzie i susze)[1] – strach sprawił, że bezrefleksyjnie zwrócili się ku przesądom. Ostatnią egzemplifikacją będzie tu przykład osoby chorej na AIDS. Kiedy ludzie dowiadują się o tym, bardzo często panicznie reagują na takiego człowieka – omijają go szerokim łukiem, jakby sama rozmowa mogła sprawić, że się zarażą. Wystarczyłoby jednak dowiedzieć się nieco więcej o tej chorobie, aby przestać zachowywać się w tak irracjonalny sposób.

Jak widzimy strach nie zawsze jest dobrym doradcą i czasami warto poszukać rozwiązań poza jego jurysdykcją. Oczywiście sama emocja jest ważna, bo informuje nas o tym, że coś się dzieje, działanie jednak niekoniecznie powinno iść zgodnie z jej sugestią.

II. Alternatywa, czyli zmień intencje i i przestań słuchać strachu!

Alternatywą dla kierowania się strachem będzie na pewno umiejętne przepracowywanie emocji oraz zmiana intencji do działania. To sprawi, że nie tylko przestaniemy się kierować strachem, ale sprawimy, że nasze życia i decyzje zaczną być bardziej satysfakcjonujące.

Psychiatra i przewodnik duchowy David R. Hawkins mówił:

Możemy dokonywać decyzji w oparciu o racjonalny wybór, naszą wiedzę oraz wartości biorące się z bycia tym, czym naprawdę jesteśmy bez żadnego strachu pojawiające się na horyzoncie. […] Dlaczego niemielibyśmy działać z myślą o miłości do ciała zamiast strachu przed konsekwencjami? Dlaczego mielibyśmy nie utrzymywać ciała w stanie zdrowia i szczęście ponieważ je kochamy i cenimy, a nie dlatego, że boimy się ataku serca lub czegoś innego.[2]  

To samo spojrzenie możemy przenieść na każdy element życia, w którym rządził dotychczas strach. Zauważmy bowiem, że kierując się tą emocją zawsze chcemy uciec przed tym, czego się boimy. Zmieniamy więc na przykład nasze podejście do relacji, żeby partner nas nie opuścił lub decydujemy się na konkretny sposób żywienia, aby nie być „grubym”. Motywacją może jednak bazować na pozytywnym komunikacie. Pierwsza zmianę można więc afirmować słowami: „Muszę zmodyfikować swoje przekonania, ponieważ zależy mi na tym związku, bardzo kocham moją partnerkę/partnera i chcę być z nią/nim szczęśliwy”. Jeśli chodzi natomiast o wybranie innej diety, to spokojnie jesteśmy w stanie zacząć motywować swój cel tym, że: „Chcemy by zdrowi i czuć się dobrze w swoim ciele”. Takie określenie naszych zamiarów sprawia, że nie będziemy czuć na plecach oddechu bestii, która chce nas dopaść, lecz będziemy widzieć przed sobą coś dobrego dla siebie. Z taką intencją możemy zatem szukać pozytywnych rozwiązań, które nie będą emocjonalnie reaktywne. Wpłynie to oczywiście na komfort naszego życia, a także na jego jakość.

Czasami jednak przeformułowanie motywacji naszego zamiaru może nie wystarczyć. Strach może być bowiem tak mocny, że mimo najszczerszych chęci nie będziemy w stanie przestać czuć jego obecności. Wtedy niezbędna może okazać się Technika Uwalniania, czyli bardzo dobry sposób na przepracowywanie trudnych stanów wewnętrznych. Polega ona na tym, że doświadczamy emocji tak długo, aż przestanie ona nas gnębić. Konkretne kroki tej metody zostały opisane już przeze mnie we wpisie Jak (nie) radzić sobie z emocjami – Technika Uwalniania David R. Hawkinsa, stąd też odsyłam Cię do jego lektury.

Najlepiej synergicznie stosować obie metody, a więc uwalniać emocje i przeformułowywać intencje na pozytywne/konstruktywne.

III. Podsumowanie

Wiedzę zawartą w tym wpisie możemy wykorzystać do każdej przestrzeni życia, w której motorem napędowym jest strach. Oczywistym jest, że sytuacja związana z koronawirusem w dużej mierze napędzana jest negatywnie. Boimy się bowiem o to, że, jeśli nie będziemy stosować się do zaleceń, to stanie się nam lub naszym bliskim krzywda. A co jeślibyśmy skoncentrowali się na zdrowi jako celu, a nie na unikaniu potencjalnych cierpień? Od razu byłoby nam lżej i czulibyśmy się w naszym domowym zaciszu zdecydowanie lepiej! Patrzmy więc na całą sytuację z bardziej pozytywnej/konstruktywnej perspektywy, a jeśli trzeba, to uwalniajmy negatywne emocje, dla których obecna sytuacja i komunikaty w mediach są bardzo żyzną glebą. Tylko racjonalne decyzję oparte na miłości, a nie na strachu, są w stanie pomóc nam, naszym bliskim, a także społeczeństwu i światu. 

Życzę Ci zdrowia, dużo miłości, rozwagi i mało strachu!


[1] M. Pigliucci: Bujda na resorach. Jak odróżnić naukę o bredni. Tłum. P. Kawalec. Warszawa 2019, s. 103-105.

[2] D.R. Hawkins: Przywracanie zdrowia. Tłum. K. Dumińska. Warszawa 2012, s. 263.