Szczęście – niemal każdy chce je osiągnąć, stąd też wciąż można zauważyć usilne starania ludzi na drodze do przybliżenia tego stanu. Co ciekawe, człowiek bardzo często uważa, że to co przyjemne, musi czekać na trudno dostępnym szczycie. A co jeśli szczęście można osiągnąć od tak? Jeśli wydaje Ci się to nie możliwie, to koniecznie doczytają tę notkę do końca.
Sylwia Grzeszczak w swoim radiowym hicie śpiewa:
Cieszmy się z małych rzeczy, bo
wzór na szczęście w nich zapisany jest![1]
„Małe rzeczy”, o których mówi tekst, to drobne przyjemności i przyjemne chwile spotykające nas na co dzień. Cieszenie się nimi, to po prostu ich zauważanie i docenianie. Według Grzeszczak recepta na szczęście jest zatem prosta, jednak mało kto to potrafi, co widać po nastrojach otaczających nas ludzi. Stąd też wielu uważa teksty tego typu za nic nie warte, wytarte frazesy. Nic bardziej mylnego! Nawet nauka akademicka jaką jest psychologia pozytywna udowodniła, że właśnie umiejętność „cieszenie się z małych rzeczy” jest jedną z metod poprawiania jakości swojego życia.[2] Pytanie jednak brzmi „Jak to robić?”. Na to już piosenkarka nie ma odpowiedzi, lecz na szczęście istnieje dobra technika, którą za chwilę Ci przedstawię.
Metoda „Słoik wdzięczności”[3]:
Aby małe rzeczy mogły pozytywnie oddziaływać na nasze życie, trzeba się na nich odpowiednio skoncentrować i być wdzięcznym za ich pojawienie się. Marcin Capiga (m. in. coach, trener, konsultant) mówi o ciekawej metodzie, która może nam w tym pomóc. Przygotuj słoik, karteczki i długopis, a następnie w ciągu dnia notuj na przygotowanych przez Ciebie kawałkach papieru każdą przyjemną rzecz. Najlepiej zaczynać od słów „Jestem wdzięczny za [tu wpisać dane wydarzenie]. Można to robić o różnych porach, ja osobiście polecam wieczór, ponieważ ma się ogląd całego dnia. Wykonywanie tego ćwiczenia zacznie przynosić rezultaty w postaci lepszego samopoczucia. Nie jest to jednak żadna magia, ponieważ ma to związek z działaniem naszego mózgu. Zapisując kolejne karteczki zwracamy uwagę na to, co przyjemne, a czego podczas dnia nie zauważyliśmy. Ponadto, kiedy wejdziemy już w nawyk uzupełniania naszego słoika, mózg przestawi się na to, aby zauważać więcej przyjemnych „małych rzeczy” w naszym otoczeniu.
Jeżeli jeszcze tego nie robisz, to sprawdź koniecznie tę technikę.
Życzę wszystkiego dobrego!
PS. „Cieszmy się z małych rzeczy i tak dalej, i tak dalej 😆 ”
[2] I. Kucharewicz: Co z tym szczęściem? Psychologia pozytywna w praktyce. Edgar 2015, s. 161.
[3] Metoda podchodzi z Kalendarza coachingowego 2017 autorstwa Marcina Capigi.
Moja siostra chciała to prowadzić, miała taki słoik, ale w biegu zdarzeń i codzienności zgubiła czas na to. Ja prowadze taki „dziennik”, w którym zapisuję 😉 każdego wieczora.
Krótki post, ale znaczący.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Są różne metody 🙂 Słoik, a raczej bucik, jest obecnie dla mnie top 1 w tym temacie. Zeszyt jest również fajnym rozwiązaniem. Żeby jednak zaczęło działać trzeba być konsekwentnym. Z ciekawości – jak wyglądają efekty u Ciebie?
PolubieniePolubienie
Fajny blog i wpis. Czasami trudno nawet dostrzec te małe fajne rzeczy, a co dopiero je docenić. Dlatego warto się nauczyć najpierw je dostrzegać. Czasami bywam u Grzesiaka, chodzę na jego szkolenia Warszawa pod tym względem często obfituje w różnego rodzaju eventy. Te wszystkie strefy komfortu, z których wyjście często daje więcej dobrego niż początkowe negatywne uczucie wyjścia z bezpiecznego miejsca i sytuacji.. 🙂
PolubieniePolubienie
Wyrazisty artykuł
PolubieniePolubienie
Każdy powinien cieszyć się z małych rzeczy 🙂
PolubieniePolubienie
Ja uważam, że WDZIĘCZNOŚĆ sama w sobie ma olbrzymią moc zmiany nastawienia, a tym zmianę atraktora .
PolubieniePolubienie
Patrząc z perspektywy koncepcji Hawkinsa niewątpliwie tak jest 🙂 Prowadzenie słoika wdzięczności, zeszytu wdzięczności, czy też dziękowanie ludziom za nawet drobne rzeczy bardzo korzystnie wpływa na nasze życie i pozwala patrzeć na świat z perspektywy, która wspiera nasze życie.
PolubieniePolubienie