Dziś bez większych i malowniczych wstępów. Po prostu ostatnio zainteresował mnie temat akceptacji w rozwoju osobistym. Postanowiłem więc opracować go na moim blogu. Oto co udało mi się ustalić 🙂 Zapraszam do lektury…

I. Akceptacja a rozwój osobisty

Jeśli spytasz na ulicy pierwszą lepszą osobą czym jest akceptacja, to z pewnością odpowie Ci, że jest to stuprocentowa zgoda na coś, czy też zgoda z czymś (np. jakimś twierdzeniem). Tak samo całą sprawę definiuje Słownik Języka Polskiego PWN1. Akceptuję tę definicję 🙂

A jak pojęcie to może funkcjonować w rozwoju osobistym? Na to pytanie wielu odpowiedziałoby, że akceptacja to ostateczny punkt naszej eksploracji psychiki, ponieważ każdy z nas w końcu chciały się z samym sobą pogodzić – przestać generować wewnętrzne konflikty. Zgadzam się z tym twierdzeniem, jednak uważam, że nie wyjaśnia ono tego zagadnienia w całości. Akceptacja w rozwoju może być bowiem rozumiana w trojaki sposób – jako punkt wyjścia dla rozwoju, jako sposób radzenia sobie z konfliktami wewnętrznymi, a dopiero potem jako punkt dojścia, czyli pewnego rodzaju stan naszej świadomości. Przyjrzyjmy się każdemu z tych zagadnień.


II. Akceptacja jako punkt wyjścia dla zmiany

W psychologii istnieje pewien model zmiany autorstwa Jamesa Prochaski, Carla DiClemente oraz Johna Norcrossa. Ci naukowcy na podstawie analizy 24 szkół psychoterapii i badań dotyczących zmiany zauważyli, że proces zmieniania siebie zawiera 6 etapów2:

  • Prekontemplacja – nie mamy świadomości, że istnieje w nas coś, co trzeba zmienić.

  • Kontemplacja – problem zostaje zauważony i zaczynamy przemyślenia na temat zmiany.

  • Planowanie – podejmujemy decyzję o zmianie i planujemy konkretne kroki do osiągnięcia celu.

  • Działanie – przystępujemy do realizacji planu.

  • Utrzymywanie – podejmowanie aktywnych kroków w celu utrzymania tego, co nowo wypracowane. Musimy działać tak, aby nie powrócić do stanu sprzed podjęcia decyzji o zmianie.

  • Zakończenie – nie mamy ochoty wrócić do tego, co przed zmianą.

Jak widać po tym modelu, akceptacja mieści się w drugim etapie, ponieważ wtedy dopiero akceptujemy, że istnieje w nas coś, co trzeba by było zmienić. Akceptacja w rozwoju wiąże się zatem z przyznaniem się do tego, że ma się jakiś problem. Żeby to jednak zrobić musimy najpierw wyjść z błędnego koła naszych mechanizmów obronnych, czyli automatycznych aktywności psychicznych pomagających odsunąć od nas nieprzyjemne, konfliktowe stany psychiczne3. Poprzez te mechanizmy nie jesteśmy w stanie dostrzec zatem naszego problemu. W procesie zmiany najbardziej przeszkadzać będą4:

  • Projekcja – rzutowanie naszego stanu psychicznego na rzeczywistość zewnętrzną („to nie ja jestem chamski, tylko ONI”)

  • Wyparcie – nieświadomość posiadania problemów („hamski? Ja? Nie możliwe.)

  • Racjonalizacja – stosowanie racjonalnych wymówek i argumentacji na rzecz tego, że nie potrzebujemy się zmieniać („nie jestem chamski, tylko po prostu szczery, bo przecież mówię ludziom, to co naprawdę uważam).

  • Zaprzeczenie – twierdzenie, że problem w ogóle nie istnieje („wcale nie jestem hamski!”)

O tym jak radzić sobie z pierwszym i drugim mechanizmem pisałem już w notkach:

Tak naprawdę zaprzeczenie również jest pewną formą wyparcia – jakoś przecież musiało dojść do tego, że nie zauważamy pewnego elementu rzeczywistości – zatem albo go stłumiliśmy świadomie, albo wyparliśmy. Niezależnie od tego, który wariant jest prawdziwy, metody pracy z wyparciem będą skuteczne. Racjonalizacja może bazować na błędnych przekonaniach – polecałbym zatem sprawdzić je oraz, jeśli zachodzi taka konieczność, zmienić (opisałem to w notce: Praca z przekonaniami – jak zaktualizować swoje prawdy). Ten mechanizm obronny może też zdemaskować się sam, ponieważ prędzej czy później odpalą się zaniedbywane przez ten mechanizm emocje. Można też jednak wcześniej rozbroić ten akt obronny poprzez wsłuchiwanie się w naszego emocje, które, jak pięknie zauważa, Eckhart Tolle, mówią prawdę o naszym „aktualnym stanie ducha”5. Warto jednak pamiętać, że samoistna demaskacja racjonalizacji bywa bardzo nieprzyjemna – może się skończyć wybuchem, mocnym rozczarowaniem lub mniej lub bardziej groźnym załamaniem nerwowym.

W etapie kontemplacji istnieje jednak pewna pułapka – możemy bowiem zaakceptować jakąś naszą wadę i… zdecydować, że nic z tym nie robimy. To właśnie zostało nazwane przez Mateusza Grzesiak (trenera rozwoju osobistego) „cieniem akceptacji”, czyli tym, co w tym akcie jawi się jako negatywne6. W momencie kontemplacji dalszy krok zależy jednak zawsze od nas, ponieważ nie podlegamy już mechanizmom obronnym. Wystarczy znaleźć zatem odpowiedni powód do zmiany, aby nie zostać w miejscu.

Po powyższym trudno nie przyznać racji, że to właśnie akceptacja jest punktem wyjścia dla naszego rozwoju, jeśli dotyczy on jakieś konkretnej zmiany.

III. Akceptacja jako sposób na radzenie sobie z konfliktami wewnętrznymi

Szwajcarski psycholog Carla Gustav Jung napisał: „to czemu zaprzeczamy w naszym wnętrzu, powróci do nas pod postacią zrządzeń losu”7 – czyli po prostu treści przebywające w nieświadomości będą niezauważalnie wpływać na nasze życie. Akceptacja w tym kontekście może być rozumiana, jako uzdrawiające podejście do naszego świata wewnętrznego. Zaznacza to na swoim blogu Michał Pasterski, który twierdzi, że przyjęcie do siebie, tego, czego się obawiamy, może sprawić, że straci to nad nami kontrolę, a co za tym idzie, my odzyskamy spokój ducha8. Jak się okazuje czasami wystarczy w zdrowy sposób pozwolić przemówić swojemu wnętrzu, żeby w naszym życiu nastąpiła zmiana lub przełom. . Z takim postawieniem sprawy zgadza się David R. Hawkins (psychiatra i przewodnik duchowy) konstruując swoją Technikę Uwalniania, dzięki której jesteśmy w stanie porozumieć się z emocjami, przestać im ulegać oraz puścić je wolno (piszę o tym szerzej w notce: Jak (nie) radzić sobie z emocjami...). Kiedy nam się to uda, to znika nieszczęsne fatum, o którym pisał Jung.

Warto dodać, że, jeśli w umiejętny sposób będziemy pracować ze konfliktami wewnętrznymi, to automatycznie będą poprawiać się nasze relacje z innymi ludźmi. Przestaniemy projektowa bowiem na nich to, do czego sami nie chcemy się przyznać, dzięki czemu staniemy się bardziej wyrozumiali (więcej o tym we wcześniej wspomnianej notce dotyczącej projekcji).

Jak pewnie zauważyłeś/-aś, ten rodzaj akceptacji dobrze współgra z wyżej wspomnianym modelem zmiany. Nie zawsze bowiem samo przepracowanie emocji dam nam zadowalający efekt. Kiedy jednak uwolnimy się od ich dominacji możemy spokojnie przechodzić do kolejnych etapów zmieniania siebie i swojego życia.

IV. Akceptacja jako stan świadomości

Przejdźmy teraz do tego, co to znaczy akceptować siebie. Sprawa jest bardziej złożona, niż się może na początku wydawać. 

Hawkins postulował, że ludzie istnieję na pewnych określonych poziomach świadomości, czyli takich życiowych nastawieniach, które determinuje pewnego rodzaju odbiór otaczającej nas rzeczywistości (o powstawaniu tzw. Mapy Poziomów Świadomości piszę w notce: ). Jednym z takich poziomów jest „Akceptacja”. Ten stan charakteryzuje się tym, że zauważmy wpływ nas samych (przekonań, programów itp.) na doświadczanie rzeczywistości i poczucie bycia szczęśliwym. Na poziomie tym zgadzamy się z życie niezależnie od tego, czy sprzyja ono naszym planom, czy nie. Widzimy też wszystko szerzej, stąd też odpuszczamy osądzanie w kategoriach dobre/złe, lecz szukamy realnych rozwiązań. Tak pojęta akceptacja pozwala nam też szanować różnorodność, a także utrzymywać odpowiednie proporcje w życiu, co sprzyja wewnętrznej równowadze i harmonii9. Ponadto będąc w tym stanie widzimy, że człowiek, który popełnia nawet najgorszą zbrodnię, jest w gruncie rzeczy taki jak my, lecz działa z perspektywy strachu, czy też lęku, ponieważ tylko taki sposób działania zna10. Hawkins piszę jednak, że możemy mieć różne poziomy świadomości, w różnych obszarach życia11. Stąd też np. dla rodziny możemy mieć większą akceptację niż dla obcych. Warto jednak pracować nad zrównoważeniem naszego stanu, o czym piszę poniżej.

Osiągniecie tego akceptacji jako poziomu świadomości jest niewątpliwie możliwe przez praktykowanie poprzednich rozumień tego zagadnienia. Żeby bowiem poczuć życiową równowagę musimy zachować harmonię pomiędzy życiem zewnętrznym i wewnętrznym.

Warto zaznaczyć, że stan ten, jeśli już wyrównamy go we wszystkich obszarach życia, otwiera nas na proces głębokiej zmiany, którą Jung (szwajcarski psycholog) zdefiniował jako osiągniecie „Jaźni” („nadświadomości”). Akceptując rzeczywistość zewnętrzną (związaną ze świadomością) i wewnętrzną (związaną z nieświadomością) dostajemy możliwość odnalezienia psychologicznego złotego środka, czyli perspektywy, w której ból i cierpienie są doświadczane, lecz jakby na niższych poziomach psyche. To coś jakbyśmy stali na górze i patrzyli w kotlinę, w której trwa burza – zjawisko istnieje, lecz nie dotyka nas w taki sposób jak wcześniej12.

Będąc przy temacie Jaźni warto jeszcze wrócić do Hawkinsa. Uważa on bowiem, że Akceptacja otwiera nas na świat duchowy szerzej rozumiany niż ten w psychologii głębi Junga13. Dzięki niej bowiem możemy doświadczyć jedności ze światem– znika wtedy poczucie odrębności, które jest związane z „ego”14. Doświadczając tego stanu pokazuje nam, że wszystko jest jedną „Jaźnią”, a nasze „ja” to tylko wytwór, który działa automatycznie w zależności od naszego poziomu świadomości15. Czy w to wierzyć? Sam musisz na to pytanie odpowiedzieć. Ja nigdy nie osiągnąłem takiego stanu, natomiast nie ukrywam, że opisy, które przekazuje w swoich książkach Hawkins są dla mnie bardzo inspirujące. Jeżeli chcesz dowiedzieć o tych tematach więcej, to polecam, oprócz książek z przypisów, jeszcze zajrzeć do następujących publikacji tego autora: Oko w oko z Jaźni i Doświadczanie rzeczywistości.

V. Podsumowanie

Akceptacja, jak pokazuje ta notka, jest bardzo złożonym zagadnieniem jeśli chodzi o rozwój osobisty. Sprzyja ona zmianie, pracy ze swoim wnętrzem, a także powstaniu pewnego stałego, harmonijnego sposobu postrzegania świata. Jeżeli też uwierzymy w to, co mówi Hawkins, to może pomóc nam w drodze do duchowej jedności. Być może akceptacja przejawia się też w innych obszarach samorozwoju, o których tutaj nie wspomniałem. Jeśli jednak znasz takowe, to podziel się nimi ze mną i z innymi Czytelnikami w komentarzach.

Życzę Ci osiągnięcia stanu akceptacji w każdym elemencie swojego życia 🙂

2 A. Carr: Psychologia pozytywna. Nauka o szczęściu i ludzkich siłach. Tłum. Zbigniew A. Królicki. Warszawa 2009, s. 329-371.

3 N. Sillamy: Słownik psychologii. Tłum. K. Jarosz. 1994, s. 152.

4 Definicje skonstruowane na podstawie: N. Sillamy: Słownik psychologii… za wyjątkiem mechanizmu „wyparcia”, które zostało błędnie zdefiniowane jako działalność świadoma – tutaj skorzystałem z definicji ze strony: http://www.psychologia.edu.pl/slownik/id.wyparcie/i.html

5 E. Tolle: Potęga teraźniejszości. Tłum. M. Kłobukowski. Łódź 2017, s. 37.

6 M. Grzeisak: Success and Change. Gliwice 2015, s. 174.

9 D.R. Hawkins: Siła czy moc. Ukryte determinanty ludzkich zachowań. Tłum. K. Dumińska. Warszawa 2016, s. 96-97.

10 D.R. Hawkins: Technika Uwalniania. Podręcznik rozwijania świadomości. Tłum. A. Rutkowska. Warszawa 2016, s. 206.

11 D.R. Hawkins: Siła czy moc…, s. 82.

12 J. Jacobi: Psychologia C.G. Junga. Tłum. S. Łypacewicz. Warszawa 1993, s. 171-181.

13D.R. Hawkins: Technika Uwalniania…, s. 206.

14 D.R. Hawkins: Siła czy moc…, s. 102-104.

15 D.R. Hawkins: Technika Uwalniania…, s. 234-235.